środa, 20 stycznia 2010

"hardcorowość"

Mam jakiś dziwny pęd do "hardkorowości"...

Postanowiłam jakies 2 tyg temu nie rezerwować noclegów w Kambodży - a co tam, coś się znajdzie do spania. Moskitiere mamy, zamiast śpiwora poszewki od kołdry...wystarczy, nieprawdaż? Jakieś hotele w Lonely Planet polecają...nie ma co wariowac i bookowac...

Tak myslałam jeszcze godzine temu. Teraz bije sie z myslami.
27 stycznia chcemy dotrzeć do Battambang (2 co do wielkosci miasto w Kambodzy, mało turystów, troche dzikie podobno - taaaakkk dzikie :) cos dla mnie).
Jakis impuls kazal mi dziś sprawdzić dostępność noclegow w necie w tym dzikim miasteczku, bez białego człowieka w obrębie co najmniej kilometra...i co? Tylko w jednym hotelu znalazlam wolne miejsca!

Ale...nie przejełam się zbytnio... przecież poszewke do spania mam..moskitiere tez mam...moge spac wszedzie :)

I znowu ten impuls...i znow posluchalam... jednak napisalam maile do hoteli, czy maja wolne miejsca... nie to zeby od razu rezerowac,ale zeby sprawdzic, czy na prawde z tymi noclegami bedzie problem...ale co tam :)

Szukajac noclegow trafilam na fajne zdjęcia pociagu, który kursuje 1 raz w tygodniu na trasie Battambang-Phnom Penh.
Oczywiście moja hardcorowosc kaze mi sie nim przejechac, ale druga czesc mnie (ta której nie lubie) mowi: "Nie Marta, Ty gluptasie, pomysl jaki tam bedzie syf, smrod, to nie dla ciebie taki hardcore panienko".
No i tak gadam z ta druga cześcią mojego ja i finalnie ustalilysmy, że sprobujemy chociaz zobaczyć ten pociag i porobić zdjęcia - hardcorowe oczywiście ;)



1 komentarz:

  1. marto, nie bedzie problemu;
    w battambangu jest wielu europejczykow wbrew pozorom, dziko to tam chyba bylo daaawno temu; a miejscu do "hardkorowosci" jest bardzo daleko; co nei znaczy ze nie warto tam jechac;
    nic nie rezerwuj jezeli to ma byc spanie w warunkach turystycznych;

    OdpowiedzUsuń