sobota, 12 listopada 2011

Delhi ciag dalszy

Dzis przezywam kryzys. Mam ochote wydrzec sie na kazdego kto probuje mnie oszukac. Dzis ze zlosci wysiadlam z rikszy w trakcie trasy bo kierowca o 100%podniosl cene gdy powiedIalam ze nie pojade po deodze do rejomendowabych przez niego sklepow. Finalnie wzielismy kolejna za ta wyzsza cenne. Nasz kierowca zatrzymal sie przy straganie gdzie czekal nasz byly opuszczony riksiarz. Pomachal nam czule w uczuciu triumfu. Coz... zycie zaskakuje :) Ale nie damy sie rolowac. Poruszanie sie lokalnym metrem w godzinach szczytu to ponad nasze sily... Przepychanie jakiego nie znalam. Policja bije ludzi kijem. Generalnie kazda ulica wyglada dla mnie tak samo, ciezko znalezc samemu droge powrotna... No wiec trzeba polubic riksiarzy, ktorzy nawet z napiwkow sie nie ciesza. Moze za male ;) nasze polskie kieszenie nie sa az tak pelne jak zachodnich kolegow.
Dzis w nocy ruszamy do Kochi. Z hotelu wyjezdzamy o 3 w nocy... Trzeba osc spac, bo u nas jest jaakies 4.5h do przodu.


Wysłane z iPhone'a

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz