poniedziałek, 24 czerwca 2013

Za jedzeniem

Wczoraj dotarlismy do George Town, gdzie powietrze jest mniej zanieczyszczone. W Kuala Lumpur dym i smog znad Indonezji zrobil swoje, tutaj widzimy czasem promienie sloneczne ;) jest cieplo, ponad 30 stopni, ubrania milo lepia sie do ciala (tak milo :), lubimy jak jest goraco). postaniwilismy zaoszczedzic na taksowkach i poruszamy sie komunikacja miejska, ktora jest tu rozbudowana, czego nie mozna powiedziec o informacjach na jej temat. Rozklady jazdy i trasy wysysa sie zapewne z mlekiem matki ;) mieszkamy w chatkach/szeregowcach w Moontree 47. Miejscem tym wlada mlody Dickie, ktory jest tak mily i pomocny ze az podejrzane :) Dal nam komorke (telefon+karte) z wpisanymi w ksiazke waznymi numerami - super pomysl i ulatwienie dla turysty.
Z zewnatrz miejsce wyglada jak sklep ze starociami i naprawde nim jest :) nasz pokoj znajduje sie za sklepem, na zewnatrz, za kawiarnia, ktora tez miesci sie pod tym adresem.
Jest klimatycznie - 20m na 2 poziomach, drzwi na klodke, okiennice na haczyk, pordzewiale kraty, wnetrze z pomyslem, bo jakie mogloby byc w sklepie ze starociami :) Generalnie lubie to, bo wiele mi do szczescia nie potrzeba, w koncu przyjechalismy tutaj ze wzgledu na jedzenie, a nie do spa.
A jedzenie to bajka. Moglabym nie przestawac rozkoszowac sie w noodlach na setki sposobow, owocach morza na patykach... Dzis mam niesamowita ochote na duriana... Zjem go, pewnie jeszcze dzis :) stalismy dzis przy stoisku z tymi smierdzielami ale bylam zbyt przejedzona by wcisnac jeszcze w siebie owoce ;) a gdybym nie wcisnela to na pewno nie moglabym zabrac smierdziucha do autobusu, bo co krok pojawiaja sie znaki "zakaz durianow".
Wybralismy sie dzis na wzgorze Penang Hill, z ktorego mial roztaczac sie niesamowity widok na wyspe, morze... Tymczasem roztaczal sie widok na skapane w smogu miasto, wyspe, ciezko bylo odgadnac gdzie konczy sie morze a gdzie zaczyna niebo.
Wieczorem planujemy znow jesc :) to najwazniejszy element naszej podrozy. Kazdy ma jakis powod dla ktorego podrozuje, jedni dla widokow, inni dla kultury, ludzi, historii. A my podrozujemy za jedzeniem :) Powod dobry jak kazdy inny.
Smacznego ;)

2 komentarze:

  1. zwłaszcza mix na 1 foto. Durian uchodzi za afrodyzjak w Chinach a w Malezji??
    EwaP

    OdpowiedzUsuń