niedziela, 23 czerwca 2013

Czyste karaluchy

Lot z Dubaju minal komfortowo, 2-poziomowy samolot z biznes klasa na szczycie i motlochem na dole, do ktorego nalezelismy. Miejsca trafily nam sie srednie bo w srodku, ale wypas multimediow i rozrywki dla podrozujacych to wynagrodzil. Ponad 1000 filmow do wyboru, dziesiatki tysiecy piosenek, seriale i newsy od BBC.  Choc podroz calosciowo ostro nas wymeczyla, po dojechaniu do hotelu Geo w chinskiej dzielnicy ruszylismy na poszukiwanie jedzenia :) otworzyly sie przed nami drzwi ulicznych pysznosci - zdjelismy kalmary, osmiornice, kurczaki nadziewane na patyki. Do tego piwo 0,6 Tiger (za 15zl !!! zgroza). Siedzielismy przy metalowym stoliku, do srodka ktorego wkladano gar z goracym rosolem w ktorym gotowalo sie owe patyki, mozna bylo tez wybrac opcje smazona - wtedy ladowaly u kucharzy na grillu. Przy stoliku poznalismy chinska rodzinke, ktora opowiedziala nam o tym jak przyzadzic nasze patyki i polecila pyszne sosy. Zdziwilo nas to, ze generalnie jest czysto jak na kraj azjatycki, zapach duzo przyjemniejszy niz w Indiach ;) W nocy wybralismy sie zobaczyc Petronas Towers - polozone w cudnym ogrodzie, gdzie odbywal aie koncert fontann do muzyki z Tytanica ;) Same wieze robia wrazenie swoja wielkoscia i pieknem ktore uwydatnia oswietlenie. W ich srodku na dolnych poziomach kryje sie galeria handlowa, ale bylo juz zbyt pozno na zakupy. Z powrotem po oczekiwaniu w scisku na metro, ktore nie przyjezdzalo 20 min a tlum narastal, wzielismy taksowke. Postanowilismy jeszcze skoczyc na uliczne noodle - wygladaly pysznie i smakowaly rownie dobrze. Nasze kulirnerne przygody postanowily zaklucic jednak latajace karaluchy. Duze na pol palca, oblesne stwory. Odkrylam ze to one gdy jeden egzemplarz postanowil robic za papuge na moim ramieniu... Latal jak szalony wywolujac krzyk moj i siedzacych obok Chinek. Na szczescie z pomoca ruszyl Pan ze stolika obok i zdeptal go tupiac kilkuktornie bo po pierwszym tupnieciu dalej sie ruszal! Ten pokaz ominal Kube, bo poszedl po piwo, ale mial okazje zobaczyc mniejszy egzemplarz, mniej fruwajacy chwile potem. Generalnie na ulicach Kuala Lumpur jest czysto, na ulicach spia nieliczni. Ale to wszystko to tylko pozory, bo w zakamarkach mieszkaja czyste karaluchy ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz